Piekielnie dobry kamerdyner, czyli recenzja mangi pt. "Kuroshitsuji"
![]() |
Fot. Jędrzej |
Recenzja mangi pt. "Kuroshitsuji"
według Yany Toboso
Mangi charakteryzują się innym stylem rysunków niż komiksy, często dziwną fabułą i… czytaniem od tyłu, jednak nie to je definiuje. W Europie czy Ameryce w ostatnich latach stały się bardzo popularne. Niesamowite jest, jak szybko niektóre tytuły zyskały sławę, ale przecież nie to świadczy o ich jakości. Ja sam nie przepadam za większością z nich. „Naruto”, „Demon Slayer” czy inne znane mangi wydają się monotonne i ich główną zaletą są efektowne rysunki walk. Może jest to bardzo subiektywna opinia, ale widzę w nich wyłącznie rozrywkę. Na szczęście istnieje wiele innych, różnych mang. Niektóre przedstawiają naprawdę dobrą historię i wyjątkowe postacie, więc każdy coś znajdzie dla siebie. W moim przypadku jest to „Kuroshitsuji”, który wyróżnia się inteligentną fabułą oraz niezwykłym poczuciem humoru.
Pierwszy tom, autorstwa Yany Toboso, ukazał się już w 2006 roku. W przeciągu kilkunastu lat pojawiały się seriale telewizyjne i kolejne tomy. Autorka, choć jest z Japonii, to napisała historię, której akcja dzieje się w Wielkiej Brytanii i w dodatku dosyć dawno, bo w 1888 roku. Oprócz ciekawego umiejscowienia fabuły, manga naprawdę dobrze ukazuje kulturę Anglii, a nawet Indii, ponieważ w dalszych tomach podróżujemy do Azji. Architektura budynków, stroje… A właściwie dlaczego o tym piszę? Bo właśnie jest to szalenie fascynujące, a w dodatku bardzo dobrze wykonane. Nieczęsto możemy nauczyć się czegoś z komiksów, ale „Kuroshitsuji” jest wyjątkiem. Dzięki jednemu z rozdziałów dowiedziałem się, jak grać w krykieta czy gotować curry. Ciekawe, prawda?
Przejdźmy więc do, chyba najważniejszej kwestii, czyli bohaterów i fabuły. W serii pojawia się dużo postaci, ale jest kilka najciekawszych, które odgrywają ważną rolę w świecie tego komiksu. Główni bohaterowie, czyli Sebastian i Ciel, są tajemniczymi postaciami o silnych charakterach i o nich, z każdym następnym tomem, dowiadujemy się coraz więcej. Ciel jest głową rodu Phantomhive i, mimo że ma zaledwie 14 lat, to udaje mu się zdobyć niechcianą sławę i ogromną wiedzę. Po śmierci rodziców w pożarze zawarł pakt z diabłem, przez co zyskał na swoje zawołanie prawdziwego demona. Dał mu na imię Sebastian (co ciekawe, po zmarłym psie) i nawiązał z nim głębszą więź. Jednak musiał pamiętać o zasadach paktu: diabeł będzie go ochraniał i zawsze mu służył, a gdy umrze, jego dusza powędruje prosto w ręce Sebastiana. Ponadto Ciel zarządza olbrzymią firmą zabawek odziedziczoną po zmarłych rodzicach, a jednocześnie współpracuje z Królową Wielkiej Brytanii w badaniu serii tajemniczych morderstw. Ta wyznacza mu różne śledztwa i zadania, a on może robić jedną z niewielu rzeczy, które sprawiają mu przyjemność – narażać się innym.
Chociaż nie wszystko im się udaje, obaj są niesamowitymi manipulatorami i zrobią wszystko, by zlecenie od królowej zostało spełnione. Sebastian z pomocą kilku innych osób i swoich magicznych umiejętności potrafi dużo więcej niż normalny człowiek, przez co tylko w walce z prawdziwymi przeciwnikami, jak np. mroczny żniwiarz, mogą wydarzyć się pewne komplikacje. Obaj bohaterowie mają ognisty temperament, są zdolnymi kłamcami, ale służą w dobrej sprawie i rzadko szkodzą dobrym ludziom (chociaż i takie przypadki się zdarzyły).
Dzięki czarnemu humorowi zabawa podczas czytania jest przednia, nie mówiąc już o pomysłowych rozwiązaniach różnych wątków. Manga rzeczywiście jest szalona, co jeszcze bardziej zachęca do przeczytania, tym bardziej że ja uwielbiam różne szalone lektury. I tak właśnie prezentuje się „Kuroshitsuji”, genialna i mroczna historia o chłopaku i demonie.
Oprac. Jędrzej